Karczma Ari

Historyjki opowiadane w Karczmie


#1 2013-07-11 19:50:27

 Arisha

The Emperor

Skąd: Karczma
Zarejestrowany: 2012-04-23
Posty: 63
Punktów :   

Cykl oniryczny (Witalij) - sen drugi

Coś było z tym miejscem nie tak i komendant to czuł. Przestawało go powoli dziwić, że jego podwładni odbiegają od normy, a poprzednik miał poważne zaburzenia. Co więcej, miał wrażenie, że już niedługo sam skończy jak on, co tylko potęgowało jego tęsknotę za dawnym miejscem pracy. Cholera, ile by dał by wrócić do spokojnego, przytulnego budynku komendy Warszawa-Wschód, ukrytego za wysoką trawą i chaszczami przed calutkim zewnętrznym światem! Tutaj wszystko go przytłaczało, wprawiało w pewien nieuzasadniony niepokój, kojarzyło się z nim, z tym jego jadowitym uśmieszkiem i tym paskudnym głosem... Witalija przeszły ciarki, jak zawsze gdy myślał o poprzedniku. Przeklęty Rakelys! Komendant powoli zaczął żałować, że zafundował mu tylko więzienie... Drań powinien był zdechnąć w najgorszych męczarniach jakie tylko mógł sobie wyobrazić! A tak sobie pewnie siedzi i śmieje się z przerażenia Witalija... "Odbija mi.", pomyślał. "Przecież on nie ma pojęcia, co teraz czuję... Po prostu wariuję.", przymknął oczy, odchylił lekko głowę. Wsłuchiwał się w stukanie kropli deszczu o szybę - jedyny dźwięk, który przerywał okropną ciszę. Spróbował zasnąć. Nie mógł. Zaczął mimo woli, z nudów rozglądać się po gabinecie. Wszystko przemalował, poprzestawiał, powymieniał meble, a mimo to czuł się tu obco. Jakby cały budynek uważał go za intruza... Skrzywił się na tą myśl. Zdecydowanie nie pasowała do niego, racjonalisty nie wierzącego w żadne czary-mary, duchy i wybierające sobie mieszkańców budynki. Doszedł do wniosku, że to ta cisza tak na niego działa. Sięgnął do radia. Zawahał się chwilę. Jakaś dziwna obawa ogarnęła go gdy palec spoczął na przycisku włączającym sprzęt. Ostatecznie jednak go wcisnął. Z głośników dał się słyszeć ciepły głos spikera, czytającego wiadomości. Witalij słuchał. Pożary, wypadki samochodowe - nic specjalnego. W końcu jednak coś przykuło jego uwagę.
- Dzisiejszej nocy z więzienia uciekł niebezpieczny przestępca, Jens Hagen...
"Cholera jasna.", pomyślał komendant. "Jeszcze tego mi do szczęścia brakowało... No nic, poślę na niego Zmajasina. Na pewno się ucieszy.", sięgnął po telefon by zadzwonić do Charliego. Brak zasięgu. W centrum Warszawy. Skandal! Wstał, zaczął krążyć po gabinecie usiłując złapać sygnał. W radiu tymczasem mówili dalej coś o Hagenie, Witalij jednak nie słuchał. Jego myśli za bardzo zaprzątał w tej chwili telefon i refleksje dotyczące przyczyny nagłych problemów. Odłożył telefon, stwierdzając, że jest po prostu zepsuty. Trudno, akurat sprawdzi prawdziwość opowieści Zmajasina o jego wieszczych zdolnościach. Wrócił na fotel. W radiu leciała jakaś ponura, przytłaczająca muzyka rodem z horrorów. No tak, noc z niedzieli na poniedziałek, godzina 00:15. Noc z ambientem. Postanowił zmienić stację - nic innego nie odbierało. Utwory stawały się z kawałka na kawałek coraz bardziej psychodeliczna. Niepokój Witalija narastał coraz bardziej, a muzyka tylko podsycała. Ale lepsze było to, niż cisza. Spojrzał na zegarek - 00:30. Jeszcze tylko pół godziny do kolejnych wiadomości. Próbował zasnąć, jednak gdy tylko przymykał oczy w jego głowie pojawiały się wizje młodego Hagena pochylającego nad nim swoją oszpeconą blizną twarz. Jakimś cudem dotrwał tak do wiadomości. Wypadki, pożary, Rakelys... Wyłączył radio gdy tylko usłyszał znajome nazwisko. Akurat dzisiaj nie miał ochoty słuchać o byłym komendancie jeszcze bardziej niż zwykle.
Cisza. Deszcz zdążył ustać, wiatru nie było, a radia Witalij wolał nie włączać. Dark ambient i tak wywołał u niego jakąś paranoję - miał wrażenie, że ktoś go obserwuje. Rozejrzał się - gabinet był pusty. Mimo to czuł na sobie czyjś wzrok. Tknięty nagłym przeczuciem podszedł do okna. Zdawało mu się, że w mroku dostrzega czyjąś postać. Było jednak zbyt ciemno, żeby cokolwiek dojrzeć. "Może wyjść na dwór i to sprawdzić?", pomyślał. Sama ta myśl wydała mu się jednak zbyt przerażająca. Wpatrywał się w ciemność, gdy nagle poczuł na ramieniu czyjś dotyk. Odwrócił się gwałtownie i zamarł z przerażenia. Stał przed nim człowiek, okropnie blady i paskudnie uśmiechnięty. Wyglądał znajomo. Aż za bardzo znajomo. Miał nadzieję że to halucynacje, że tylko mu się wydaje... Jednak już po chwili wątpliwości się rozwiały.
- Jak myślisz, Kotionoczkin... Czy chorobę psychiczną można uznać za wspomniane przeze mnie "zatracenie"...? - wyszeptał przybyły. Pogłaskał delikatnie Witalija po policzku. Witalij trząsł się. Dłoń Rakelysa była zimna, wręcz lodowata...
Jak u trupa.


http://photo.net/general-comments/attachment/411547/jeremy%20stein%20puffins.jpg

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.lcrp.pun.pl www.polskiet2011.pun.pl www.gildiabutelkarzy.pun.pl www.les-iris-mauves.pun.pl www.samochud-fan.pun.pl