Karczma Ari

Historyjki opowiadane w Karczmie


#1 2013-07-11 20:34:11

 Arisha

The Emperor

Skąd: Karczma
Zarejestrowany: 2012-04-23
Posty: 63
Punktów :   

Cykl oniryczny (Witalij) - sen trzeci

Drobny chłopaczek o jaśniutkich włosach, na oko kilkunastoletni siedział skulony, obserwując całe zajście. Ze złamanego nosa ciekła mu krew, opuchnięte oko paliło żywym bólem. Patrzył na tych mężczyzn, słuchał jak krzyczą, przeklinają, oglądał ich przepychanki. I cieszył się tylko, że ma chwilę spokoju. Że nie biją jego. Wiedział jednak, że już długo to nie potrwa. Zaraz piekło zacznie się od nowa, że znowu będą robić krzywdę. Bo to wszystko to było o niego - te kłótnie, te przepychanki. Rozejrzał się po otaczających zaułek z trzech stron obskurnych blokach, po brudnych oknach. Jego wzrok spotykał się ze spojrzeniami stojącymi przy nich ludzi, patrzących na to obojętnie. Niektórzy kręcili głowami. Inni się śmiali. Nikt nic nie robił. Chłopaczek opuścił głowę. Chciał do mamy. Do taty. Do brata, do siostry... Ale oni byli daleko. Zbyt daleko, aby usłyszeć jego szloch czy krzyk. Skoro ci w oknach nie słyszeli...
Wrócił do patrzenia na zebranych w zaułku. Chyba się dogadali. Ten z blizną dał Białorusinowi jakiś plik pieniędzy. Białorusin przeliczył, dwa razy. Zgadzało się. Musiało się zgadzać, bo w tej chwili podszedł do chłopaczka. Ten się tylko skulił. Bo i co więcej mógł zrobić?
I wtedy przyszli oni.
Uzbrojeni, celowali z pistoletów do Białorusina, do tego z blizną i do reszty. Pierwszy coś krzyczał. Chłopaczek nie usłyszał co. Patrzył na nich. Ubrani na czarno, mieli coś na ubraniach napisane, ale chłopiec nie potrafił tego przeczytać. Przyjrzał się im twarzom - wyglądali groźnie. Tak groźnie, jak banda Białorusina. Tylko jeden nie pasował do groźnej reszty. Szedł powoli do chłopca. Był wysoki, prawie tak wysoki jak tata. Ale to nie był on. Chłopiec podniósł się powoli.
Musiał uciekać. Nie wiedział kim byli "czarni". Ale strzelali i krzyczeli. Jak tamci od Białorusina. Ten pewnie też krzyczał. Tylko teraz próbował oszukać chłopca, zwieść tą udawaną łagodnością... Ale chłopiec nie był głupi! Rzucił się do ucieczki. W zamieszaniu nikt go nie zobaczył. Tylko on... Gdy się odwrócił, zobaczył utkwione w sobie spojrzenie zielonych oczu mężczyzny. Potem już nie patrzył. Biegł szybciej. Tamten biegł za nim. Chłopiec to czuł.
Nagle usłyszał dźwięk klaksonu. Oślepiające światło uderzyło chłopaczka po oczach. Zamknął je. Stał i czekał na śmierć, która jednak nie nadeszła. Jakaś siła odrzuciła chłopca w bok. Nie wiedział co to było. "Może umarłem...", pomyślał. Przez chwilę bał się otworzyć oczy. To się stało tak szybko...
Gdy to zrobił, zobaczył że leży na chodniku. Rozbity łokieć krwawił, potłuczone kości bolały. Ale żył! Rozejrzał się dokoła. Paru ludzi stało przy nim, jednak widząc że żyje odeszli. Samochody zatrzymywały się na ulicy. Jakiś tłumek gapiów zebrał się na środku. Chłopiec wstał i krzywiąc się z bólu podszedł tam. Ostrożnie przecisnął się przez tłumek. Gdy zobaczył, na co patrzyli, znieruchomiał.
Na jezdni, tam gdzie miał być on, leżał w kałuży krwi nieprzytomny mężczyzna w czarnym stroju z wyglądającym znajomo napisem.


http://photo.net/general-comments/attachment/411547/jeremy%20stein%20puffins.jpg

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.capowrzesnia.pun.pl www.samochud-fan.pun.pl www.les-iris-mauves.pun.pl www.gildiabutelkarzy.pun.pl www.lcrp.pun.pl